czwartek, 9 sierpnia 2012


Zaczęło się od marzenia, że może kiedyś się wydarzy. Będzie maleńkie i delikatne, owinięte w różowy kocyk, będzie leżało w hebanowym łóżeczku i pachniało oliwką. Oczka będą po tatusiu, bo przecież w jego oczach mieści się cały ocean, a nosek po mamusi, ona jest prawdziwą estetką, kocha kwiaty, rozkoszuje się w ich zapachach. Kiedy urośnie zostanie baletnicą, będzie pływała po scenie w dźwiękach muzyki z "Jeziora Łabędziego". Albo  piłkarzem, zagra w w ulubionym regionalnym klubie w drużynie juniorów, a oni będą przychodzili na jego mecze i krzyczeli najgłośniej z wszystkich kibiców.

Potem były dwie kreski na teście i pierwsze zdjęcie na usg- zwiastuny nadziei. Malutki Pęcherzyk przybrał kształt ich spełnionego marzenia. I już nie ważne, czy to chłopiec czy dziewczynka, piłkarz czy baletnica. Ważne, było tylko to, że jest i że będzie szczęśliwy.


Rozmawiali o nim i z nim. Kompletowali łóżeczko i wózek. Znajomi przysyłali kartki i gratulacje.  Czasem dosyłali upominki. Ktoś przysłał białe buciki z różowymi różyczkami, ktoś inny wolał zielony- uniwersalny kolor śpioszka. Nazywali je Kruszynką i Gwiazdeczką. Opowiadali bajki i śpiewali kołysanki do brzuszka. Rozdzwoniły się telefony znajomi pytali jak się czują, czy Maluszek urósł, podrzucali złote rady na ciążowe apetyty i zapraszali na obiadki z dużą porcją pogaduch.

Tak minęło najpiękniejszych kilka tygodni.

Był wczesny ranek. Przygotowywała  śniadanie przy kuchennym blacie. Szklanka upadła na podłogę i wyszczerbiając płytkę rozbiła się na tysiące maleńkich kawałków. Potem tylko szpital i dziura w pamięci. Może pamięć przysłonił parawan, który miał być, a go nie było? Może zagłuszyły  ją te rytmiczne dźwięki  małego serduszka tuż obok?
Zostało zdjęcie usg i kilka pamiątek. Została cisza i milczące telefony. Obiady, które tak dziwnie smakują w samotności i temat, który tak głośno krzyczy, że jest, gdy wszyscy zdają się udawać, że go nie ma.
Została wyszczerbiona płytka i dźwięk tłuczonego szczęścia.

Ta opowieść wydarzyła się za rogiem, za ulicą, kilka lat temu. Nikt nie miał na nią wpływu. Stała się faktem, niewytłumaczalnym i bolesnym, ale jednak faktem  Dziś jak każda opowieść ma swój ciąg dalszy.
 To smutne, ale historie takie jak ta dzieją się wokół Ciebie. Często nie możesz im zapobiec, ale sam dopisujesz kolejne rozdziały wypełnione ciszą milczących telefonów lub ciepłem obecności. To tylko Twoja decyzja!