piątek, 20 stycznia 2012

"Zorkownia, czyli o blogu wyjątkowym"

Kochani!
Nie wiem ile osób zacznie czytać ten post, ani ile doczyta go do końca. Ale jeśli już trafiliście na ten blog chciałabym zaprosić Was byście jednym kliknięciem myszki przenieśli się w niezwykłą podróż do niezwykłego miejsca. Tylko jedno kliknięcie jesteście gotowi?
Ktoś powiedział, że w dzisiejszym świecie nie ma miejsca na dobro
Ktoś powiedział że w dzisiejszym świecie nie ma miejsca na łzy
Ktoś powiedział, że wzruszenie nie jest w dobrym tonie
Ktoś powiedział, że miłość ma granice zaczyna się i kończy
Ktoś powiedział nie warto pamiętać, wspomnienia bolą zanadto
Nim w to uwierzysz, pomyśl...
Pamiętasz jej uśmiech kiedy podałeś szklankę drżącej ręce?- to właśnie było dobro!
A kiedy przytuleni siedzieliście  obok siebie tak blisko, tak mokrzy choć nie padał deszcz; było razem tak dobrze- to właśnie były łzy!
A ten błysk w oku kiedy klęczał przed tobą z białym nagietkiem w ręku?- to właśnie było wzruszenie!
Pamiętasz kiedy wspominała go patrząc na starą fotografię, jej serce biło wciąż tak samo mocno- to właśnie dowód że miłość nie umiera!
A kiedy wspominała ją drżącym głosem, przez łzy, widziałeś jak bardzo płakała.. to nie wspomnienia bolą to rozłąka, wspomnienia skracają dystans!
A teraz zajrzyj...
http://www.zorkownia.blogspot.com
Prawdziwe historie, prawdziwych bohaterów, spisane przez prawdziwą kobietę, napisane przez najprawdziwsze życie !
Pisze o przemijaniu, śmierci, odchodzeniu, ale przede wszystkim o ŻYCIU, bo przecież życie trwa tak długo jak pamięta choć jedno serce.
"Zorkownia" daleka jest od chwytliwych komercyjnych tematów, daleka od pośpiechu i bezcelowej gonitwy. "Zorkownia" porusza temat, który porusza serca. Dlatego jeśli doczytałeś, to proszę Cię:
                                                                                                      ZAJRZYJ
                                                                                                               
                                                                                                                         PRZECZYTAJ
                                                                                                                         i
                                                                                                  SAM ZDECYDUJ                    
Czy jesteś gotowy oddać głos na "Zorkownie"
Jeden sms- jeden gest- jedna decyzja !!!!!
Serdecznie zachęcam !!!!!!!!!!

czwartek, 19 stycznia 2012

Aniołkowe Imieniny

Kalendarz z przed roku data 19 stycznia - notka imieniny trzech kochanych M. Pierwszy trzymając się chronologii to mój brat, drugi bratanek, trzeci Aniołek. Minął rok powstał blog, a o Tobie nie ma tu śladu. Myślę, że dziś jest dobry dzień, by to nadrobić, opowiedzieć tę niezwykłą historię, która ma wiele początków i ani jednego końca - naszczęście, bo w sercu pozostaniesz na zawsze :-)
Był listopad początek, no może połowa nie pamiętam dokładnej daty. Miałam wejść na chwile. W. musiała wyjść na niemiecki, mama robiła zakupy zostałam na dłużej to był pierwszy początek
W październiku zaczęłam studia, właściwie zaczęłyuśmy. Grupa młodych ludzi rzucona w nurt studenckiego życia, spotyka się nagle po środku wielkiego miasta. Spędza ze sobą wiele czasu zajęcia imprezy i odwiedziny u Ciebie.Bardzo nas wtedy zbliżyłeś do siebie, szybka szkoła integrcji, szkoła przyjaźni  - początek drugi.
Dni w szpitalu. Odwiedzałyśmy Was systematycznie. Ty Twoja mama w weekendy tata nie dało się Was nie lubić :-) Byłeś wyjątkowym podopiecznym, ale i wyjątkowo wymagającym. Wiedziałeś czego chcesz w konkretnej sytuacji nie dało się Cię zagadać, okręcić lubiłeś "Twoją polędwice", rosołek, który gotowała ciocia nie tam jakiś szpitalny, a na laurce dla mamy musiał znaleźć się kogut - nie było innej rady :-) No więc brałam do ręki kredki, fzarbki niekiedy po raz pierwszy od welu lat, dziś biorę już je swobodnie, choć nadal nie umiem rysować- początek trzeci.
Przyszedł kwiecień, zbliżała się Wielkanoc i sen. Spałeś coraz więcej i częściej pomału oswajałeś nas z tym co nieuchronne, choć my wciąż jeszcze tak bardzo wierzyłyśmy, że będzie dobrze. Odwiedzałyśmy Cię nadal systematycznie, choć nie miałeś już ochoty do zabawy, ale nie byłeś sam, my też nie byłyśmy same. Pamiętam jak przy Twoim łóżeczku, w przerwach kiedy spałeś uczyłam się na zajęcia. Pamiętam te smsy wymieniane z dziewczynami, po odwiedzinach u Ciebie, nie każda z nas mogła być u Ciebie codziennie ale normaln było, że codziennie był ktoś. Trudny czas, ale dobry czas - uczyłeś nas kochać - początek czwarty.
17stego maja widziałam Cię po raz ostatni, następnego wyszedłeś do domu. Najtrudniej było powiedzieć W.. Ona do dziś w torebce nosi różowe słuchawki od mp3 przez które słuchaliście muzyki- już nie działają, ale wciąż pachną Tobą.
2 tygodnie- początek rozstania- początek piąty. Intensywny kontakt smsowy i te wątpliwości, czy aby nie za intensywny, gdzie kończy się bycie przy, a zaczyna imntywność? Jakich słów użyć? O co pytać? Czy w ogóle pytać? Czy są takie słowa? Pytania do dziś bez odpowiedzi.. Ale pytania warte postawienia. Bycie razem jak dobrze, że są dziewczyny, Twoi rodzice, jak dobrze, że Ty wciąż jeszcze jesteś.
Te dwa tygodnie pomału oswajały mnie z rzeczywistością, że nigdy Cię już nie zobacze, brutalne oswajanie.
Gaśniesz w pierwszych dniach czerwca. Żegnamy się z Tobą, zapalamy lampkę przy Twoim grobie.Żegnamy nie rozstajemy, bo Ty idziesz z nami dalej tylko inaczej idziesz w nowy początek drogi- początek szusty.
Intensywny kontakt z Twoimi Rodzicami trwa. Internet skraca dystans, na częste kontakty osobiste nie ma szans, odległość robi swoje. Nie wiem, kto go bardziej potrzebuje. Dobrze jest wspominać Ciebie i nie musieć się tłumaczyć z wolnego pisania kiedy łzy zakrywają ekran. Dobrze jest być kiedy Oni są i kiedy Ty jesteś w rozmowach, słowach, gestach. Odwiedzamy Twoich rodziców w domu. Wszystko tu pachnie Tobą. Drewniany, tradycyjny dom, dom z duszą - Twoją duszą.
Mijają 2,5 roku kiedy nie ma Cię tutaj. Ale Twoje imieniny nadal są Twimi imieninami. To dziwne jak drogi ludzi się  krzyżują rozschodzą, potem znów splatają, a potem każda biegnia w inną stronę. Czasem decyduje przypadk, czasem człowiek, a ja dziękuję Ci za każdy wspólny odcinek, z każdy nowy początek ten, co już za nami i ten co jeszcze przed.   

niedziela, 1 stycznia 2012

Święta

"Lecz Ludzi Dobrej Woli jest więcej i mocno wierzę w to, że ten świat nie zginie niegdy dzięki Nim" 
Jeszcze kilka miesięcy temu były tylko znaki zapytania (???????) 
Jeszcze kilka miesięcy temu były tylko wielokropki (... ... ...)
Jeszcze kilka miesięcy temu nic nie wskazywało na to, że to się uda. A jednak udało się !!!!!
Były Święta i odwiedziny dzieciaków i świąteczne rysowanki i teatrzyk i prezenty i kolędy.  Chciałoby się rzec spotkanie serc zwyciężyło z biurokracją !!! Refleksj?
Napiszę później jak już się ogarnę - teraz jestem w stanie napisać tylko jedno wielkie:
DZIĘKUJĘ!!!!
No dobrze to dziś mała próbka. Ale tylko malutka :-)
Historia zaczyna się kilka lat temu. Tak jak i przed kilkoma dniami  wtedy też były święta. Wtedy też narodził się Bóg. Msza Święta Pasterska w  kaplicy szpitalnej staje się zaczątkiem. Z poruszenia serc 3ki przyjaciół rodzi się nadzieja. Zakładają grupę przez którą w ciągu kilku kolejnych lat przewinie się około 200 osób. Dla każdej z tych osób będzie to inne spotkanie. Będą uczyły się kochać, płakać, cierpieć i szukać nadziei, upadać i podnosić się, stawać się sobą bez zakładania masek, które często tak bardzo do nich przylgnęły, że same  zapomniały o ich istnieniu. Chciałoby się powiedzieć szkoła życia- szkoła miłości, szacunku dla odmienności drugiego człowieka, tego, że choć różni pod wieloma względami, równi jesteśmy w prawie do kochania i bycia kochanymi. Życie jednak nie tylko daje szanse, życie także weryfikuje jak te szanse wykorzystaliśmy. Bo wziąć udział w lekcji jeszcze nie znaczy odrobić zadanie domowe.
Kiedy założył wolontariat wszyscy mówili o nim z uznaniem, wyrażali szacunek dla dobra, które niósł ze sobą. Przychodzili po radę, jak do kogoś komu się ufa, o kim się wie, że nie plecie trzy po trzy. Stawiali go za wzór sobie i innym. Nazywali przyjacielem, przewodnikiem,  "człowiekiem autentycznym". A gdy podjął decyzję inną niż oczekiwali? Znikł gdzieś szacunek, zniknęło uznanie; zupełnie jakby dobro, które niósł straciło na wartości, przestało się liczyć. Ale właściwie dlaczego? Bo ich wizja była inna? Bo nie pasowała do scenariusza jaki sobie założyli? Bo nie tego oczekiwali? Surowa ocena powziętych przez niego kroków nakazała wielu zerwać znajomość, odciąć się, odseparować, odgrodzić jakoby według nich miało być to wyrazem obrony "wyższych priorytetów". Zastanawia tylko fakt owej oceny. Bo czy wolno nam oceniać życie drugiego człowieka? Słuszność powziętej decyzji? -Nie. A czy na mocy pohopnie wydanej oceny wolno  przekreślić całokształt osoby, do której się odnosi?- Nie. Kto dał nam prawo do rozstrzygania o słuszności drogi jaką wybiera dany człowiek? Czy nasze życie jest aż tak bardzo czyste, tak bardzo krystaliczne? -Nie.
A przecież w gruncie rzeczy jest tym samym człowiekiem, którym był wtedy, ścieżka życia potoczyła się inaczej- wędrowiec pozostał ten sam. Nie trzeba wcale lupy ani szkła powiększającego by to zobaczyć, wystarczy pare kropel czystej, zimnej wody i wszystko stanie się przezroczyste.
cdn.