Minęła wojna spod sterty gruzów odradzającego się miasta ocaliła miłość. Był ślub i nadzieja.
Mijały lata trawa zaczynała się zielenić. Bolesne wspomnienia powoli stawały się tylko wspomnieniami. Na świecie pojawił się mały Jacuś. Oczy i uroda po tatusiu. Charakter wykapana mama. Na drugie dziecko musieli czekać 5 długich lat. W tym czasie po raz kolejny zawali jej się świat. Choroba zabierze ukochanych rodziców oboje prawie jednocześnie. Mijały miesiące.
Czas stał się z sprzymierzeńcem. Przyniósł małe mieszkanko ciche i spokojne na obrzeżach miasta. Po pokoju w radosnym gwarze biegały dzieci, a wieczorami mąż dziennikarz opowiadał o podróżach o wielkim świecie tuż za granicami Polski. Czuli się zawsze Polakami - obywatelami kraju, którego miejsce jest w Europie. Dzieci dorosły, usamodzielniły się. Na świat przyszły wnuki. Pogoda w sercu wróżyła spokojną jesień u boku kochanego mężczyzny.
Pogodną prognozę zdmuchną wiatr losu, który pojawia się zawsze niespodziewanie. Chwila nieuwagi na drodze właściwie nie wiadomo co się stało. Wypadek zabiera Jacka z urodą po tatusiu i charakterem mamusi. Przecież to nie tak odwrócona kolejność. Zupełnie jakby ktoś wyrwał kartki z końca książki i wkleił w niewłaściwy rozdział opowieści. Niebo znów traci na błękicie. Trzeba będzie lat żeby znów przebiły się choć promyki słońca. Bo przecież to ich książka i opowieść musi potoczyć się dalej. Więc piszą kolejny wspólny rozdział i kiedy wydawałoby się że już wystarczy tych zwrotów akcji, ciemnych stronic jego jesień dobiega końca. Pani śmierć znów przechadza się pod ich oknami jak wtedy gdy była wojna. Tym razem robi to po cichu jak partyzantka. On umiera pogodzony z losem ona z jego odejściem nie pogodzi się nigdy.
Żyje tu i teraz w małym mieszkanku na obrzeżach miasta, z dużą ilością ciszy i fotografii. Syn daleko stąd za granicą, siostry na drugim końcu miasta, koleżanka z bloku obok pochłonięta świąteczną zawieruchą. Wolontariuszki wpadają gdzieś między zajęciami , ja wpadam. Samotność wśród ludzi najtrudniejsza z rodzai samotności.
I tylko gdzieś to między i wciąż mam wrażenie że za mało.